Tag: google

zażółć gęślą jaźń

Filtr dnia: style_loader_src – czyli zawsze* polskie znaki

Jak bumerang wraca temat polskich znaków w Google Fonts i tego że ich nie widać.

Gwiazdka w tytule oznacza pewne założenie. Otóż tym założeniem jest to, że dany krój pisma posiada polskie znaki diakrytyczne.

Jak dany krój nie posiada, to i tak nic nie pomoże.

Aby czcionka mogła wyświetlać musi być załadowany odpowiedni zestaw znaków, ten zestaw dla Polski nazywa się latin-ext.

Dziwna pozycja w google: narzędzia dla webmasterów

Sprawdzając stan strony zauważyłem dziś na stronie
Powrót do strony głównej
dość dziwną rzecz. Na podstronie Zapytania najczęściej powodujące wyszukanie wystąpiły wpisy które w polu pozycja miały wartość

0

słownie … zero.

Skok na wyniki wyszukiwania ujawnił przyczynę: odnośnika NIE MA w wynikach wyszukiwania, ale dla podanej frazy wyświetlane są obrazki i to właśnie one pochodzą ze strony klienta.

SEMcamp nr 3

Po raz pierwszy udało mi się dotrzeć na Warszawski SEMcamp. Chciałem już dwa razy, ale dwa razy się nie udało z różnych przyczyn. Mam nadzieję, że tym samym rozpocząłem regularne odwiedziny. Co było?

  1. Jak stworzyć efektywną stronę docelową reklamy? – Mariusz Gąsiewski – Marketing w Internecie
  2. Nowe możliwości reklamy Video AdWords – Mateusz Ostachowski – Kompan
  3. Zrozumieć PageRank™ – czyli algorytm Google od podstaw – Cezary Lech – MaxROY

Według mnie najlepiej wypadła pierwsza prezentacja, choć była dość długa, to zawierała inspirujące rzeczy, które na będę się starał wykorzystać, jak choćby umieszczanie na stronie oglądanej przez użytkownika informacji czego szukał na goolge. Oczywiście jeżeli poprzednia strona to wynik wyszukiwania. Mnóstwo rewelacyjnych przykładów prezentujących różne podejście do tematu integracji kampanii ze stroną. Czy wiecie, że modelka patrząca na krem zamiast „do przodu”, skutkuje dużo większym skupieniem się na marce? Albo to, że wewnątrz amazon.com reklama kindle zależy od płci zalogowanego? Mężczyznom wyświetlany jest w męskiej dłoni, kobietom w kobiecych dłoniach. Smaczków było więcej.

Druga prezentacja była świetnie prowadzona i na pewno ciekawa i ile interesowałby kogoś reklamy wideo. Mnie nie bardzo więc z słuchałem jednym uchem, myśląc o pierwszej prezentacji. Duża liczba przykładów (mówionych, bo były problemy z łączem). Ciekawe szczegóły tego w jaki sposób rozliczane są tego typu reklamy oraz jak zrobić taką reklamę oraz jak ważna jest pierwsza klatka filmu, bo z niej tworzony jest statyczny obrazek. Reklamy video nie uruchamiają się same, wymagają by użytkownik wybrał przycisk odtwarzania i własnie dlatego tak ważna jest pierwsza klatka. Mimo dość obcego tematu, prezentacja mi się podobała i była ciekawa.

Trzecia prezentacja, czyli ta na którą w pewnym sensie najbardziej czekałem wypadła co najmniej blado. Ciekawy temat ale potraktowany mocno po macoszemu. Autor więcej czasu poświęcił temu jak przenieść moc strony głównej i głównych kategorii na strony docelowe (artykuł, produkt). Jednocześnie nie było nic z polecanego przez googla „meta robots”. Generalnie bardzo słaba prezentacja.

wyszukiwanie ograniczone a traktor?

Właściwie to atraktor stabilny pewnego rozwiązania. Łukasz zaproponował wyszukiwarkę ograniczoną do pewnego magicznego kręgu blogów i całość opisała: Wyszukiwarka przyjaciół – Blogolog.pl. Wiedziałem, że coś takiego kiedyś już widziałem. Czułem to tak, jak się czuje ławkę na parkingu. Cofałem, było czysto, a wjechałem.

Otóż dawno dawno temu (licząc czas w necie) google udostępniło wyszukiwanie ograniczone. Dodałem podane witryny  z bloglog’a … do blogoszukacza i wyniki jakby podobne.

Wadą są reklamy, choć można podłączyć własne konto adsense, więc wada przestaje istnieć. Zalet wiele, dla każdego coś miłego. Ot choćby możliwość administrowania przez wiele osób.

Wracając do atraktora. Wiem, że trochę bezsensowna uwaga, ale nie mogłem się powstrzymać. Dla zainteresowanych wiki: atraktor. Aha. To fizyka i to niebanalna. Czuj się ostrzeżony.

Gadżet Google dla podstron komunikatu błędu 404

Sprawy związane ze stroną błędu 404 (brak strony) powraca, bo sieć i strony coraz bardziej dojrzewają do tego, żeby być dla ludzi. Dla ludzi tworzących strony tworzenie własnej strony 404 powinno być … standardem.

Ciekawą i prostą możliwość stworzenia własnej czterystaczwórki zapewnia google. Całość opisano na stronie: Marketing w Internecie

Google udostępniło ciekawy gadżet do tworzenia modyfikowanych stron błędu 404 (nie znaleziono). Gadżet ten to kilka linijek kodu, które wklejone do template odpowiedzialnego za generowanie komunikatu pozwala na wyświetlanie adresu URL innej podstrony o adresie podobnym do żadnej podstrony jak również pola wyszukiwania z hasłem pobranym z adresu URL.

Pełną treść artykułu znajdziesz: Gadżet Google dla podstron komunikatu błędu 404

Making the most of your content – A publisher’s guide to web – by Google

Tytuł oddaj wszystko co można powiedzieć.

Pozycja obowiązkowa:

a_publisher_guide_to_web_by_google.png

Przesyłanie do google docs dokumentów prawym klawiszem

Zespół Google Data opublikował malutki, windowsowy programik, który zdecydowanie upraszcza przesyłanie plików na aplikacji Google Docs. Można użyć prawego klawisza myszy lub po prostu przeciągnąć.

upload-google-docs.jpg

Pobierz Documents List Uploader.

Źródło: Digital Inspiration Upload Office Files to Google Docs From The Right Click Menu

unavailable_after – metatag od google

Prosta sprawa w meta można podać datę zakończenia prezentacji strony.

Więcej na ten temat: unavailable_after – nowe meta od Google.

SEO, a naciągane oferty

Do jednego z moich klientów trafiła „analiza” serwisu wraz ofertą na pozycjonowania. Sama oferta wyglądała tak, jakby wygenerował ją automat, opakował zgrabnie w nagłówki i pchnął do klienta. Od początku śmierdziała mi wielkim naciąganiem.

Od chwil w której otworzyłem załączoną ofertę wyło w mnie na alarm, że coś nie tak, że coś tu nie sztymuje. Warunki proponowanej umowy bardzo silnie promują stronę dostawcy i jest tam mnóstwo punktów o tym co klient musi, niewiele o tym co musi oferent. Nic nie ma o karach dla wykonawcy, nic o możliwości wycofania się z umowy w przypadku otrzymania kary od googla. Nic o tym, co z aktualnie wypromowanymi frazami.

W umowie zażądano też całkowitego dostępu do strony/systemu, co oczywiście jest naturalne, bo nie da się optymalizować bez tego, ale z drugiej strony … dobra zacznijmy od początku.

Jeden z moich wieloletnich klientów prowadzi klasyczny sklep. Parę lat temu nawiązaliśmy systematyczną współpracę w wyniku której najpierw prowadziłem drobne modyfikacje istniejącej strony, potem dodatkowo zajmowałem się stroną innego przedsięwzięcia na które składała się strona plus rozkręcane, branżowe forum dyskusyjne. Potem wróciliśmy do sprawy głównej strony, która została gruntownie przebudowana i ze skromnej HTML’owej wizytówki stała się CMS’em zawierającym dziś ponad 1000 dokumentów.

W między czasie położenie klasycznego sklepu zgubiło swoją pierwotną, pochodzącą jeszcze z późnych lat 50-tych zaletę lokalizacyjną. Czasy się zmieniły, wybudowano metro, ludzie mają więcej samochodów i chętniej pojawiają się w centrach rozrywkowo-handlowych niż w małych sklepach, choćby te miały coś czego molochy nie mają. Niestety, dla klienta, albo trzeba się przenieść do jednego z molochów, albo skupić się na działalności hurtowej. Klient się przeniósł. W trakcie przenoszenia podjął też decyzję o zmianie marki, a co za tym idzie i wizerunku. Zastanawiając się wspólnie na tym w jaki sposób lepiej wykorzystać internet zdecydowaliśmy się zmienić również domenę. Poprzednia miała w sobie „starą” markę oraz nie kojarzyła się w żaden sposób z artykułami oferowanymi przez klienta.

Linki przychodzące

Po wykonaniu akcji zatytułowanej upgrade 2.3 w panelu administratora na głównej zakładce (Nowości/Dashboard) zniknęły mi linki przychodzące. Szybko okazało się, że w nowej wersji silnika, zmieniono źródło linków przychodzących na google. Lubię google, korzystam z niego codziennie, ale technorati podoba mi się w tym przypadku bardziej, a poza wszystkim po prostu się przyzwyczaiłem.

Pierwsza myśl: przenieść ze starego… czasu nie znalazłem, ale … znalazłem wtyczkę: TIL Technorati Incoming Links i wszystko zaczeło wyglądać tak jak powinno.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén