Odwiedzałem jedną przyjemną stronę z gadżetami. Drogimi gadżetami. Strona jak to strona, choć trzeba przyznać, że dobrze zrobiona. Żadnych tabel, ładne css’y, alty dla obrazków. Źle zdefiniowany boks tekstowy na stronie głównej, bo przy powiększaniu się nie zmienia wymiaru i tekst „wyłazi” poza obszar widoczny dla przeglądającego i nie ma szans go przeczytać. Przy braku obrazków nie widać okna miejsca do wpisania frazy wyszukiwania.
Dobra, a ja nie miałem o tym. Ponieważ przedmioty na tej stronie są ekskluzywne, są dla mnie poza zasięgiem. Moje finanse musiałby zyskać dwójkę, lub trójkę … z przodu … żebym był w stanie myśleć o wydawaniu kasy na takie przedmioty. Ale, chętnie umieściłbym kanał informacyjny Atom, ostatecznie RSS w swoim czytniku żeby popatrzeć chociaż na pewne rzeczy.
Ooo na stronie jest formularz kontaktu, więc skorzystałem z niego i napisałem krótką informację, razem z ofertą, że potrafię rzeczony serwis wzbogacić o taki kanał. Pierwszą pozytywną rzeczą, był formularz, który nie czepił się znaku „+” (plus) w adresie e-mail, o co czepia się wiele takich formularzy. Drugą, o wiele istotniejszą był czas odpowiedzi… bardzo, bardzo krótki. Życzyłbym sobie żeby wszyscy tak reagowali.
I tu zaskoczenie! Świadomie nie chcą kanału informacyjnego.
Witamy, brak rss-a to świadoma polityka. Nowości pojawiają się u nas w kategorii „[tu podano kategorię]”. Zakładamy – w odróżnieniu o świata internetu – że klient ma mieć całkowitą swobodę w doborze przeglądanych treści. I -jak na razie taka polityka sprawdza się bardzo dobrze.
Zatkało mnie. Totalnie. Ciebie nie?
W żaden sposób nie chce mi się dyskutować z tak przedstawionym zdaniem, bo uważam je za przejaw nieznajomość tematu. Bo co to za wybór? Pisałem o nowościach … co za różnica, gdzie je obejrzę? Na stronie, czy w czytniku? Strony na pewno nie będę odwiedzał regularnie, a właściwie to „za chwilę” o niej zapomnę. Do „ulubionych” nie dodam, bo po co? Jeszcze długo nie zrobię tam zakupów. A kanał … no kanał bym subskrybował i pewnie od czasu do czasu klikłoby się.
Posłałem jeszcze jeden mail z drobnymi pytaniami i potwierdziło się moje odczucie, że temat kanałów wiadomości nie jest do końca tematem znanym. Został pomylony z działaniami marketingowymi z którymi nie ma przecież niczego wspólnego.
Oto kolejna wiadomości:
To, co robimy, robimy z rozmysłem i wiemy, że takie działania podobają się naszym klientom. Współczesny, zamożny klient chce mieć pewność, że sam podejmuje decyzje na temat treści, które go interesują. Sam również chce być od początku do końca odpowiedzialny za podjęte decyzje. Stworzyliśmy sklep, który ma być niezwykle „taktowny” – po prostu niczego nikomu nie narzuca.
Prawdę mówiąc coraz bardziej podoba mi się ten sklep, co raz mniej postawa, szczególnie taka, gdzie ktoś myli rzeczy i nie chce ich zrozumieć, ba nawet nie zapyta. Jeden ze znajomych mówi, że on nie lubi niczego narzucać. Śliczna teoria. Ale tutaj właśnie jest coś narzucane: masz korzystać ze strony.
I tak z wrażenia o świadomym wyborze skończyło się na braku wybory z powodu braku wiedzy.
A szkoda, bo potencjalny, choć dziś niezamożny (ja), klient miałby szansę na kolejną drogę dzięki której mógłby powrócić. To chyba pierwszy serwis w którym niema kanału wiadomości, a chciałbym żeby miał.
Czy tobie też się zdarzają takie sytuacje?
Czy uważasz, że każdy serwis, w którym coś się zmienia powinien mieć kanał wiadomości?